Każda z Was z pewnością ma bardziej i mniej lubiane elementy pielęgnacji ciała. W moim przypadku tym najbardziej ulubionym jest peeling. Lubię ich działanie oraz efekty, jakie dają, a i sama czynność jest całkiem przyjemna, o ile idzie z tym także ładny zapach :). Opiszę Wam dzisiaj Peeling do ciała Grejpfrut z żurawiną Kanu. Jak działa, co zawiera i czy warto się nim zainteresować?
Peeling do ciała Grejpfrut z żurawiną Kanu
Peelingi zdecydowanie są tymi produktami, których obok produktów myjących zużywam raczej najwięcej. Sięgam po różnego rodzaju peelingi do ciała zarówno te kawowe, cukrowe, jaki i enzymatyczne bądź samorobione w zaciszu domowym :). Jeśli macie chęć zrobić jakiś kosmetyk dla siebie w domu, najłatwiejszym będzie na początek właśnie peeling do ciała.
Kosmetyki Kanu nieco już poznałam i miałam okazję kilka z nich poznać. Peeling grejpfrutowy z żurawiną Kanu zużyłam jakiś czas temu i musiał poczekać na publikację :). Brałam go nieco w ciemno i dopiero gdy znalazł się w moich rękach, zorientowałam się, że jest to klasyczny, solny peeling do ciała, czyli taki, jaki lubię najmniej :). Tego rodzaju peelingi zazwyczaj średnio dogadują się z moją skórą, która najwyraźniej nie jest fanką dużej ilości soli. Szansę jednak dostał.
Sodium Chloride, Helianthus Annuus Seed Oil, Parfum, Limonene, Vaccinium Macrocarpon Seed, Hexyl Cinnamal.
Patrząc na skład, jest to zdecydowanie najprostszy peeling do ciała, jaki możemy sobie wymyślić. Prosty olej ze słonecznika, sól, zapach i ziarenka żurawiny. Nic więcej tutaj nie znajdziemy, a sam peeling opisywany jest jako produkt wygładzający, odżywiający oraz odświeżający :). Ponadto wykazuje działanie regenerujące i natłuszczające, a także przywraca naturalne pH skóry. Całkiem sporo, a jak jest w rzeczywistości?
Peeling do ciała Grejpfrut z żurawiną Kanu budzi we mnie mieszane odczucia, które opieram na zużytym całym opakowaniu. Otrzymujemy go w plastikowym, zakręcanym słoiku, który tradycyjnie ma problemy ze szczelnością. Peeling Kanu jest typowym peelingiem solnym, gdzie faza olejowa rozdziela się od soli, a to sprawia, że przez zakrętkę przecieka i wszystko wkoło jest tłuste :). Przed każdym użyciem musimy wymieszać obie części peelingu, które łączą się w bardzo wilgotną masę.
Pozytywnie oceniam zapach, faktycznie czuć tutaj grejpfrut, choć nie jest to zapach intensywny i utrzymujący się na skórze. Raczej szybko znika, choć nie uważam, aby była to wada :). W działaniu jest przeciętny. Oczywiście, jak prawie każdy peeling do ciała świetnie wygładza skórę i tutaj ciężko mu cokolwiek zarzucić. Bardzo łatwo rozprowadza się na skórze, nieźle się do niej klei, a po spłukaniu zostawia tłustą warstwę na skórze, która ma problem, aby się wchłonąć. Przyznam Wam, że po pierwszym razie, przy następnych aplikacjach zmywałam ją żelem pod prysznic. Dla mnie była zwyczajnie zbyt tłusta :).
Ponadto z jego działania niewiele dostrzegłam. Ciężko mi tutaj mówić o wpływie na nawilżenie skóry, bardziej jest to typowe natłuszczenie. Także regeneracji oraz odżywienia nie dostrzegłam. Tak, prawdę mówiąc, nie bardzo wiem które składniki grejpfrutowego peelingu Kanu miałyby za to odpowiadać. Gdyż składowo, nawet jak na peeling nie jest to bogaty produkt i bazuje na najprostszym i najtańszym oleju, jaki wykorzystuje się w kosmetykach.
Jak pisałam Wam wcześniej, mam mieszane uczucia. Z jednej strony dobrze wywiązuje się z podstawowej swojej roli - wygładzenia skóry, aczkolwiek nic więcej. Skłamałabym, gdybym powiedziała Wam, że używałam z przyjemnością. Raczej zużyłam, aby nie zmarnować :). Cały czas miałam też z tyłu głowy, że kupując go, musimy się liczyć z wydatkiem ok. 58 zł / 350g i uważam, że zwyczajnie nie jest warty swojej ceny. Za połowę znajdziecie lepsze i fajniejsze peelingi do ciała, a przede wszystkim z dużo bogatszym składem i lepszym działaniem.
Spotkałyście się z kosmetykami Kanu? Miałyście okazję ich używać? :)
Miłego dnia!
Nie przypominam sobie, abym stosowała kosmetyki tej marki ;P
OdpowiedzUsuńMarkę chyba kojarzę, bo ta nazwa coś mi mówi. Przyznam, że słaby ten peeling jak na cenę, którą trzeba zapłacić.
OdpowiedzUsuńBardzo kusząco wygląda ten peeling :)
OdpowiedzUsuńNie używałam kosmetyków marki Kanu, a ten peeling faktycznie ma dosć wysoką cenę, niby działa, ale widzę, że średnio go polubiłaś.
OdpowiedzUsuńLubię peelingi i stosuję je regularnie. Tej firmy nie znam i raczej nie jestem jej ciekawa:))) Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze takiego peelingu. Chętnie bym go wypróbowała.
OdpowiedzUsuńJa solnych nie mogę używać, marki tez nie znam osobiście, jedynie z blogów :)
OdpowiedzUsuńZupełnie nie znam marki, peelingu też nie miałam okazji używać.
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię peelingi do ciała, podobnie zresztą jak suche olejki :) Ostatnio najchętniej używam peelingów kawowych, które robię sama, ale czasem zdarza mi się sięgać po gotowe kosmetyki. O tym wcześniej nie słyszałam, ale za peelingami solnymi również nie przepadam i zdecydowanie bardziej wolę te cukrowe ;)
OdpowiedzUsuńAleż on kusząco wygląda ♥
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę, ale szkoda, że tak drogi a tak tani i tak słabo działa...
OdpowiedzUsuń